A+ A A-

Weronika Bartoszczyk

Po przybyciu do Lizbony znajomi pytali o to, co najbardziej mnie zachwyciło w tym mieście. Po trzech tygodniach życia tam mogłabym wymienić wiele rzeczy albo powiedzieć po prostu:„Wszystko!”, ale wybierając tę najważniejszą rzecz, którą odkryłam już w pierwszych minutach mojego życia w Lizbonie i która trwała przez cały mój pobyt była otwartość Portugalczyków i ich chęć do pomocy. Ponieważ w Lizbonie nie znałam kompletnie nikogo przed przylotem i posiadałam tylko dwa adresy (mieszkania i pracy), do których mniej więcej wiedziałam jak się dostać, musiałam polegać jedynie na sobie i na ludziach, którzy mnie otaczali. Z radością muszę przyznać, że otwartość i gościnność Portugalczyków nigdy mnie nie zawiodły. Z przygotowaniem językowym nie miałam problemu dzięki przygotowanym dla nas kursem językowym z języka portugalskiego, lekcję z naszą nauczycielką były bardzo ciekawe i nie sprawiły mi żadnej trudności w przyswojeniu tego języka. Oczywiście w kilka dni nie dało się płynnie rozmawiać w ich ojczystym języku ale mimo to nie miałam żadnej bariery językowej Językiem praktyki był język angielski oraz w większości miejsc można było bezproblemowo posłużyć się angielskim. Trzy tygodnie spędzone na praktykach Erasmus+ w Lizbonie w firmie Koisas były jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym okresem w moim życiu. Dzięki temu, że pracowałam, a wśród moich przyjaciół i z szefem, miałam okazję poznać zarówno dużo rzeczy jak i informacji które na pewno przydadzą mi się w dalszym życiu. I choć wiele osób ostrzegało mnie, że na praktykach może być ciężko z pomocą innych praktyki za granicą była dla mnie fajnym doświadczeniem. Spędziłam ten czas trzech tygodni dużo efektywniej, wykorzystując każde wolne godziny po pracy na poznawanie miasta, a weekendy na podróże po Portugalii. Kończąc mój wpis chciałabym serdecznie polecić wyjazd na praktyki zarówno tym, którzy już byli na Erasmusie, jak i osobom, które jeszcze nie odważyły się na zagraniczną przygodę